W dzisiejszym numerze mówiliśmy już o zamachu na prezydenta Kennedy’ego. W tej sprawie istnieje naprawdę ogrom niedomówień oraz teorii spiskowych, ale to nie jedyny taki tajemniczy zamach w historii XX wieku, ponieważ 18 maja 1981 roku, Jan Paweł II poczuł przeszywający ból dosłownie kilka sekund po tym jak usłyszał huk strzałów, podobnie jak tysiące zgromadzonych wokół niego wiernych na placu Św. Piotra. Czy strzały na pewno były dwa? Tak jak to twierdzi oficjalna wersja tego ów zdarzenia. Kto był zamachowcem i na czyje działał zlecenie? Porozmawiajmy o zamachu na Jana Pawła II.
13 maja 1981 roku, zapowiadał się jak normalny dzień z życia papieża, Ojciec Święty kończył właśnie audiencje generalną z okazji rocznicy Objawienia Fatimskiego po czym tradycyjnie wsiadł do otwartej terenówki w towarzystwie sekretarza Dziwisza i kamerdynera. Samochód oczywiście ruszył w tłum by papież mógł błogosławić wiernych, ogólnie mocna klasyka w wykonaniu naszego rodaka. Kiedy ten pochylił się nieco w stronę małej dziewczynki by móc wziąć dziecko na ręce i pobłogosławić i bardzo prawdopodobne, że ten ruch uratował mu życie, ponieważ już wtedy zamachowiec mierzył do niego kilka metrów dalej.
Mehmet Ali Ağca, bo tak właśnie nazywał się zamachowiec twierdził potem, że gdyby wcześniej wypalił ze swojego browninga 9 mm, to Jan Paweł II nie miałby żadnych szans, ponieważ był taki moment gdy ten celował mu w głowę, ale właśnie w tamtym momencie na linii strzału znalazła się wcześniej wspomniana dziewczynka, którą Ojciec święty wziął na ręce. Co jednak nie zmienia faktu, że ten dosłownie kilka minut później strzelił do papieża. Była godzina 17:17, 17:19 albo 17:21, zależnie od źródła. Ale tak czy inaczej na placu Św. Piotra rozległy się dwa strzały, chociaż być może niekoniecznie. Już wtedy wiele osób twierdziło, że strzały były trzy lun cztery, ale przez ogromne echo jakie wytworzyło się na placu, bardzo ciężko jest to ustalić. W każdym bądź razie Jan Paweł II został ranny aż trzykrotnie bo w brzuch, lewy łokieć i palec wskazujący lewej dłoni, ale mogło być o wiele gorzej. Czemu?
Bo Ali Ağca mógłby oddać więcej strzałów gdyby nie fakt, że trzecia kula zablokowała się w magazynku, później jednak zamachowiec stwierdził, że to i tak bez znaczenia bo ta kula była przeznaczona dla niego, tzn. zakładał, że popełni samobójstwo, ale jak za moment przekonacie się, że naprawdę nie można było temu człowiekowi ufać. Jednak wróćmy na plac Św. Piotra bo tam Jan Paweł II osunął się na ziemie po czym zaczęła się natychmiastowa akcja ratunkowa, która poszła tak sprawnie, że można jedynie pochylić głowy w uznaniu.
Bo mimo iż tłum panikował to odpowiedni ludzie jak najszybciej przetransportowali papieża do karetki, która według procedur nigdy nie mogła być daleko, jak się okazuje słusznie. W karetce był nie tylko papieski lekarz, ale i sprzęt do reanimacji. Za to już o 17:29 pędziła z Ojcem Świętym na pokładzie do kliniki, a na miejscu była już po 8 minutach. Ale papież był w naprawdę ciężkim stanie, do tego stopnia, że Stanisław Dziwisz udzielił mu namaszczenia chorych. Rozpoczęła się bardzo ciężka, kilkugodzinna operacja.
A działo się w międzyczasie na placu Św. Piotra? Przede wszystkim Ali Ağca zaczął uciekać, jednak nadaremno, ponieważ dopadła go, wcale nie gwardia szwajcarska, a zakonnica Łucja. To ona rzuciła się jako pierwsza na zamachowca zaczynając przy tym wykrzykiwać zdanie, które powtarzane jest w tym kontekście do dziś. „Czemu to zrobiłeś?”, Ali Ağca jednak nie odpowiedział na pytanie, a jedynie wykrzykiwał słowa „I only”, chcąc tym przekazać, że jest jedynym zamachowcem, ale czy na pewno był sam?
Oficjalnie według śledztwa Ali Ağca nie miał żadnego wspólnika, a w teorii nawet dwóch, w tym jednego sfotografowanego. A mianowicie tajemniczym mężczyzną odwróconym tyłem do zamachu, w szarym płaszczu i pistoletem w ręce miał być niejaki Oral Celik, i jeśli to faktycznie był on, jego obecność nie powinna nikogo dziwić. Bo to właśnie Celik miał być odpowiedzialny za ucieczkę Ağcy z Tureckiego więzienia za morderstwo. Panowie byli poszukiwani, a poszlaki wskazują również, że to właśnie Celik miał kupić dla Mehmeta broń z której ten miał strzelać, a gdyby ten jednak nie trafił, to miał po wspólniku jeszcze poprawić. Z resztą niektórzy i tak twierdzą, że Celik rzeczywiście strzelił, no bo przecież Jan Paweł II miał, aż 3 rany, ale to jeszcze nie koniec.
Bo raczej żaden niewinny człowiek od tak nie uciekłby z miasta, tak jak to miał zrobić właśnie Celik, za to kim miał być ten domniemany trzeci wspólnik w zamachu? Miał być nim pewien Bułgar, który miał być odpowiedzialny za szybką ewakuacje zamachowców zaraz po wykonanej operacji. O Bułgarach wspomnimy sobie jeszcze potem, ale skoro poruszyliśmy już kwestie operacji to ta się udała.
Oczywiście chodzi o operacje Jana Pawła II, ponieważ okazało się, że kula dosłownie o milimetry minęła aortę główną. Papież dość szybko wrócił do zdrowia, co było mimo wszystko całkiem imponujące. Tym bardziej, że jak już sobie mówiliśmy, był taki moment kiedy to przyjął namaszczenie, a jeszcze w karetce rozliczając się ze swojej ziemskiej obecności, wybaczył zamachowcy. Na szczęście jednak przeżył i swoje słowa przebaczenia mógł powiedzieć Ağcy w cztery oczy kiedy to się z nim spotkał. Ale spokojnie, mimo iż papież mu wybaczył nie oznacza to, że go ułaskawiono.
Ali Ağca trafił do więzienia, a w trakcie jego pobytu tam rozpoczęło się śledztwo, które w pewnym momencie stało się istnym festiwalem sprzecznych zeznań. Ali Ağca bowiem na początku twierdził, że działał sam, jednak niby chciał pomóc tym swoim przyjaciołom należącym do wszystkich ras. Już tutaj prosi się o badania psychiatryczne, które nawet mu zaproponowano, jednak ten odmówił.
Lata później Ali Ağca jednak stwierdził, że działał sam dla własnych korzyści, ponieważ chciał zapisać się na kartach historii i stwierdził, że najprostszym sposobem na to jest zabicie kogoś sławnego. Podobno nawet stworzył sobie listę takich osobistości na której to poza Janem Pawłem II znajdowała się również Elżbieta II czy Cesarz Japonii. Ale koniec końców postanowił zabić papieża. I w pewnym momencie naprawdę już nikt nie wierzył w jego co to nowe zeznania, więc uznano, że Ali Ağca działał sam i dostał dożywocie. Jednak wyszedł w roku 2000 jednak momentalnie trafił do tureckiego więzienia gdzie odsiedział kolejne 10 lat za morderstwo z lat 70-tych.
Oficjalnie śledztwo zakończyło się wykluczeniem osób trzecich z zamachu, a sprawę domniemanych wspólników Ağcy zignorowano tak bardzo, że nikt nie pofatygował się nawet by sprawdzić czy mężczyzną ze zdjęcia z placu Św. Piotra rzeczywiście jest Celik. I albo włoskim śledczym aż tak nie zależało na tej sprawie, albo ktoś naprawdę mocno postarał się by sprawę zamknięto bo nie zgadza się tutaj tyle rzeczy, że aż strach w to uwierzyć.
Bo nikt nawet nie przejął się faktem, że niby Ali Ağca działał sam jednak pokój hotelowy wynajął dla niego ktoś płynnie mówiący po włosku, kiedy ten ledwo w tym języku dukał. Co więcej, mówiliśmy sobie również o wątpliwościach ile tak naprawdę osób strzelało i ile tych strzałów było, a wzmacnia je fakt, że poza papieżem ranne zostały również dwie turystki w tłumie. No, ale przecież mogły dostać rykoszetem, niby mogły, ale pomyślmy. W tym momencie mamy już trzy ranne osoby, w tym jedną trzykrotnie, a kule znaleziono dwie, jedną na podłodze papieskiej terenówki, a drugą w brzuchu Jana Pawła II. Więc to by musiał być rykoszet tysiąclecia.
Ale zastanówmy się może komu w tamtym momencie mogło szczególnie zależeć by nasz rodak przedwcześnie zakończył swoją karierę na świecie żywych. Oczywiście pierwszą myślą jest Związek Radziecki, ponieważ nie jest to tajemnicą, że komuniści byli absolutnie przerażeni faktem, że papieżem został Polak. Kiedy Jan Paweł II na inauguracji swojego pontyfikatu wypowiedział te ikoniczne słowa „nie lękajcie się” to komuniści w przeciwieństwie do większości wiernych byli absolutnie przerażeni bo już wtedy wiedzieli, że z Polakiem będą kłopoty, a ich obawy jedynie wzmogła jego pielgrzymka do ojczyzny w 1979 roku. Wojtyła umiał wznieść ogromne tłumy, a tych właśnie tłumów upadający system musiał się bać.
Czy w takim razie KGB stało za zamachem na Ojca Świętego? Na to pytanie na pewno nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi, no ale każdy może przyznać, że KGB znało się na swojej perfidnej robocie, i jeśli teoria, że już w 1979 w Moskwie postanowiono zabić papieża to KGB już od początku musiało zdawać sobie sprawę jak wysoka jest stawka tej gry. Wiedzieli, że trop nie może doprowadzić śledczych do Moskwy bo Sowieci będą mieli ogromne problemy na wielu płaszczyznach, począwszy od wściekłych wiernych w kraju (głównie Polaków) do skandalu i wściekłych państw zachodnich. KGB nie mogło dopuścić by ktokolwiek dowiedział się, że za zamachem stoi Związek Radziecki, a więc musieli założyć białe rękawiczki.
I tutaj przechodzimy do tak zwanego „śladu bułgarskiego”. Jakoby KGB miałoby jedynie ZLECIĆ przygotowanie i wykonanie zamachu na Jana Pawła II swoim towarzyszom z bułgarskich służb. Jedynie by trop w razie czego poprowadził gdzieś indziej niż do Moskwy, a więc bułgarskie służby miały zacząć działać.
Im też trzeba przyznać, że znali się na swoim fachu bo nie wysłali na miejsce zamachu snajpera, tylko żeby jeszcze bardziej sprawę pogmatwać skontaktowali się z tureckim pół świadkiem przestępczym. Bo to właśnie tam w tureckiej prasie, przypadkiem bardziej lub mniej, bardzo kontrowersyjne rzeczy zaczął wypisywać niejaki Ali Ağca, np. groził papieżowi przed jego wizytą w Turcji. Co prawda wtedy do żadnego zamachu nie doszło, może nawet nie był planowany aczkolwiek w gazetach został ślad, że Ali Ağca to ktoś kto grozi samemu papieżowi. Więc może pisał te rzeczy z własnej woli, a może już wtedy wywiad tworzył sobie podkładkę, tworzył historię potencjalnego zamachowca.
Ale są to bardzo poważne oskarżenia, a skąd one się tak właściwie wzięły? Z zeznań samego Ağcy, i mimo iż wymyślał naprawdę wiele różnych historii na temat zamachu, jedna, którą zaczął opowiadać zaczęła być przerażająco prawdziwa i spójna, chociaż zapewne jak na początku powiedział śledczym, że znowu zmienia zdanie i tak naprawdę był bułgarską marionetką, to ci musieli nieźle parsknąć śmiechem. Ale im dłużej Ağca mówił o tym wątku zaczęło się zgadzać coraz więcej elementów w tym nazwisko radzieckiego przedstawiciela wojskowego w Teheranie, a miało nawet dojść do spotkania tej dwójki w Iranie. Równie szybko pojawiło się nazwisko bułgarskiego przedstawiciela służb specjalnych. I może gdyby śledczy jeszcze trochę by z Ağcą podyskutowali to może wyjawiłby całą prawdę, jednak wtem w areszcie pojawiło się dwóch bułgarskich „adwokatów”, którzy chcieli wymienić parę zdań ze skazanym, który po tej rozmowie odwołał wszelkie zeznania i w ten sposób ślad się urwał.
Potem Ağca zaczął udawać niepoczytalnego i wtedy coś naprawdę musiało się zadziać, ponieważ śledczy IPNu wykazali, że zaraz po tym jak Ağca zaczął się rozgadywać to ogromnie wzrosła aktywność służb z bloku wschodniego. KGB i ich koledzy ze wschodnich Niemiec zaczęli robić wszystko by odwrócić uwagę władz od tego właśnie wątku. Wtedy też pojawiła się teoria, że zamachem stoi terrorystyczna Turecka organizacja Szarych Wilków, która na ten cel miała wyłożyć 3mln marek.
Jeśli kiedyś istniały dokumenty potwierdzające, że za zamachem na Jana Pawła II stał Związek Radziecki i te dokumenty nie zostały zniszczone to zapewne żadne z nas nie dożyje ich publikacji. To byłaby informacja, która mogłaby wstrząsnąć światem tak jak to zrobił pontyfikat Jana Pawła II, który Związek Radziecki przeżył. Sprawa tego zamachu jest owiana ogromną tajemnicą i wiele wątków jest widocznych jedynie przez mgłę, ale może kiedyś uda się dowieść prawdy.